Dodziuk Anna - Pokochać siebie
Wydawnictwo „Intra”
Warszawa 1993
Psychologia podręczna część trzecia
Dzień dobry, mój kochany.
Znajdź trochę czasu na to, by być szczęśliwym!
Jesteś cudem, który żyje, Który rzeczywiście istnieje na ziemi.
Jesteś kimś jedynym, niepowtarzalnym, nie można cię z nikim pomylić.
Czy wiesz o tym?
Dlaczego się nie zdumiewasz, nie podziwiasz, nie cieszysz się swym
istnieniem i istnieniem innych wokół ciebie?
Czy to tak oczywiste, czy to nic nadzwyczajnego, że żyjesz, że możesz żyć, że
dano ci czas, abyś śpiewał i tańczył, czas, abyś był szczęśliwy? (...)
Phil Bosmans: Nie zapomnij o radości.
Pallotinum Warszawa 1990
Serdecznie dziękuję wszystkim, którzy przeczytali maszynopis i podzielili się
ze mną swoimi uwagami: Agnieszce Korzeniewskiej, Mai Lis, Grażynie
Płachcińskiej, Piotrowi Fijewskiemu, Włodkowi Kameckiemu, a zwłaszcza
Andrzejowi Goszczyńskiemu, który od paru lat jest cierpliwym i ba-rdzo wnikliwym
pierwszym czytelnikiem tego, co przetłumaczę lub napiszę.
Wiesz, zajmuję się tym już prawie 20 lat i ciągle nie mogę się nadziwić. Aż
trudno uwierzyć, jak źle ludzie myślą o sobie i jak źle sami siebie traktują. Zrób mały
eksperyment: powiedz paru znajomym komplement, a zobaczysz, ile wysiłku włożą
w to, żeby go „unieważnić” - udowodnić Ci, że są brzydsi i głupsi niż myślisz,
a ciuch, który Ci się spodobał, to stara szmata.
A co Ty robisz, kiedy ktoś Tobie powie coś miłego albo Cię pochwali? Co Ci
wtedy przychodzi do głowy? Czy natychmiast zaczynasz szukać argumentów, żeby
udowodnić sobie, że to nieprawda? Jeżeli tak, to myślę, że nie lubisz też patrzeć na
siebie w lustrze. Jedna moja koleżanka wróciła po długich wakacjach na zabitej wsi
w bardzo dobrym humorze i stwierdziła, że najlepszy był nie wspaniały las dookoła,
nie piękny widok na Tatry ani zatrzęsienie grzybów, które uwielbia zbierać - tylko
fakt, że nie było tam lustra i przez dwa miesiące nie musiała na siebie patrzeć.
Chcesz przyglądać się temu dalej? Sprawdź jeszcze coś, tym razem u siebie.
Zaznacz we właściwych miejscach odpowiedzi na pytania i połącz je linią tak, żeby
tworzyły wykres.
Jakie uczucia odczuwasz do samego siebie?
W tym celu użyj poniższej skali skali:
1. Nigdy.
2. Wyjątkowo.
3. Rzadko.
4. Czasem.
5. Często.
6. Prawie zawsze.
W stosunku do swoich uczuć:
1. Miłość, sympatia do samego siebie.
2. Uczucia mieszane (do samego siebie).
3. Niechęć, nienawiść do samego siebie.
Przeanalizuj swoje odpowiedzi. Po przeczytaniu książki odpowiedz
ponownie na postawione wyżej pytania.
Chciałam Cię prosić, żebyś to zrobił nie tylko dla siebie, ale i dla mnie. Może
się kiedyś spotkamy, wtedy poproszę Cię, żebyś mi powiedział, czy była jakaś
różnica - jeśli tak, to znaczy, że udało mi się wpłynąć na zmianę Twojego
autoportretu. A na tym mi zależy, bo mam taki oto ambitny zamiar: żebyś nie tylko
dowiedział się czegoś o sobie, ale też że-by coś się w Tobie zmieniło. Żeby Ci było
łatwiej i weselej żyć. W największym skrócie można to ująć tak. Myślenie o sobie
może dodawać Ci skrzydeł, a może je obcinać. Może być motorem, który dostarcza
Ci energii do życia, realizowania przedsięwzięć, pomysłów i marzeń, a może być
kulą u nogi, bagażem, z powodu którego wszystko przychodzi Ci z trudem, rzadko
coś się udaje, a marzenia nie spełniają się nigdy. Najczęściej myślimy o sobie źle,
chociaż zwykle nie przyznajemy się do tego przed ludźmi, a nawet przed sobą.
Ponieważ wiele lat temu, zaczynając pracę jako psycholog w poradni rodzinnej
przekonałam się, że wszystkim moim pacjentom doskwiera złe mniemanie o sobie,
zaczęłam to sprawdzać u innych ludzi.
Ilekroć miałam na ten temat wykład czy jakieś spotkanie - a sprawa po-czucia
własnej wartości jest moim hobby i mówiłam o tym do setek słucha-czy - zadawałam
zebranym prościutkie zadanie: prosiłam, żeby dokończyli zdanie, składające się
z własnego imienia i słowa „jest”. W moim przypadku brzmiało to „Ania jest...”. Oni
mieli na „trzy-cztery” złapać pierwszą myśl jaka odruchowo przyjdzie im do głowy.
Otóż niezależnie od tego, czy byli to pacjenci, którzy mieli jakieś kłopoty ze sobą,
psycholodzy szkolący się w lepszym pomaganiu innym czy też po prostu ludzie
zainteresowani poznawaniem siebie, którzy przyszli „z ulicy” do jakiegoś domu
kultury - zawsze reakcja była taka sama. Najpierw poruszenie, szmer, wyraźne
zaskoczenie na wielu twarzach, potem pełen napięcia śmiech albo smutek.
Niektórzy zaczynali niecierpliwie trącać sąsiada, żeby natychmiast zwierzyć się ze
swojego odkrycia. Oczy-wiście tak mocna reakcja pojawiała się nie u wszystkich, ale
u znacznej większości. Znalazło się zawsze parę osób na tyle odważnych
i otwartych, żeby podzielić się tym, co im wyszło.
Mogłoby się wydawać, że pojawią się tu głównie takie określenia, których
używamy zapytani o charakterystykę jakiejś osoby. Kto to jest Kowalczyk? Młody
facet z Poznania, nauczyciel, żonaty. Albo sprzedawczyni z naszego sklepu
osiedlowego, starsza pani. Jednak wśród setek odpowiedzi, jakie zdarzyło mi się
słyszeć, zawód ani miejsce zamieszkania nie występowało nigdy, płeć i wiek tylko
parę razy, podobnie stan rodzinny. Określenia, jakie padały, to nie były informacje,
lecz oceny. I to oceny w znacznej większości negatywne: „Piotrek jest głupi”, „Basia
jest brzydka”, „Józek jest do niczego”. Czasem bardziej rozwinięte bardziej
szczegółowe - niektórym na przykład przychodziło do głowy zdanie „Krysia wszystko
gubi” albo „niczego nie potrafi doprowadzić do końca”. Robię ten eksperyment już
kilka lat i nadal szokuje mnie, jak duży jest procent osób z takimi negatywnymi
ocenami wśród zgromadzonych na dowolnej sali. No dobrze, nie ma się czemu
dziwić, kiedy siedzą tam ludzie z jakimiś problemami: alkoholowymi, małżeńskimi,
z trudnościami w szkole (daję takie przykłady, bo z kłopotami tego rodzaju
najczęściej miałam do czynienia). Ale również kiedy grupy były dobierane pod
innym kątem - młodzież z warszawskiego klubu osiedlowego, studenci,
dokształcający się pracownicy socjalni - zawsze określenia „na minus” przeważały
nad pozytywnymi i była to przewaga miażdżąca.
A co z Tobą? Czy już sprawdziłeś, co masz w głowie na własny temat?
Możesz powiedzieć, że to się rozpisuje na całe mnóstwo różnych szczegółowych
ocen. To znaczy: co myślisz o sobie jako o człowieku w ogóle albo jako o kobiecie
czy mężczyźnie jakim jesteś synem, jaką matką, jakim pracownikiem. Jak gotujesz,
pływasz, całujesz, jak sobie radzisz w towarzystwie, czy umiesz zbierać grzyby, co
myślisz o własnych zdolnościach do uczenia się języków obcych. To prawda,
w każdym z tych obszarów masz jakąś samoocenę, myślisz o sobie dobrze albo źle.
Każdy z nich zresztą i niezliczone inne można by dzielić na jeszcze mniejsze
cząstki. Ale masz również - jak każdy - pewien syntetyczny obraz, jakieś ogólne
poczucie na własny temat. U amerykańskiego psychoterapeuty Erica Berne’a
nazywało się to poczuciem, czy jestem O.K. czy nie O.K., czy jestem w porządku,
czy nie. Można o tym mówić jeszcze inaczej, mianowicie: jaki mam stosunek do
samego siebie? Czy siebie akceptuję, lubię, kocham? Czy godzę się na siebie
takiego lub taką, jaka jestem? Co jestem wart czy warta? (Niestety, mam z tą książką
pewien kłopot w zdaniach takich jak dwa poprzednie trudno za każdym razem
używać i rodzaju męskiego, i żeńskiego. Po długich wahaniach zdecydowałam się
konsekwentnie zwracać się do Ciebie w rodzaju męskim, ponieważ wszyscy
jesteśmy przyzwyczajeni do określonego sposobu czytania. Otóż - jak myślę -
zdanie „jesteś dobra” zostanie tylko przez kobiety odczytane jako skierowane do
nich, zaś „jesteś dobry” brzmi naturalnie zarówno dla mężczyzn, jak i dla kobiet.
Andrzej, mój przyjaciel i recenzent, któremu zwierzałam się z tej trudności, trochę
mnie pocieszył: „Przecież zwracasz się do człowieka, a człowiek w naszym języku
jest rodzaju męskiego”). Mnie samej, muszę Ci powiedzieć, jako uzupełnienie
zdania „Ania jest...” przez wiele lat pojawiało się „głupia” albo „brzydka”. Mówię to, bo
chcę, żeby było jasne, że problem niskiej samooceny znam nie tylko z pracy
z pacjentami i psychologicznej literatury - gdzie ostatnio poświęca się tej sprawie
coraz więcej miejsca - ale też z własnych prze-żyć. \
Cdn................